03 stycznia 2014

Chapter Two

Jak zwykle rano wstałam zjadłam śniadanie ubrałam się i spakowałam.Miałam już wychodzić ale przypomniało mi się abym wzięła kasę na gaz pieprzowy bo nie wiadomo jeszcze mnie ktoś na padnie.Postanowiłam tym razem znów się przejść miałam po drodze kilka sklepów to mogłam sobie kupić śniadanie do szkoły i ten gaz.Wolałam się przejść dla tego,że chciałam uniknąć spotkania z tymi wariatami.Przyczepili się do mnie i nie odczepią mam ich po prostu dość no nic w końcu za miesiąc święta to pojadę do rodziny do Stanów Zjednoczonych.Dziś także mamy dużo lekcji w szkole.W końcu to mój drugi dzień w szkole wolałam być szarą myszką i się nie odzywać być zamknięta w sobie niż zachowywać się tak jak na przystanku i przysparzać sobie wrogów.W ogóle oni się do mnie przyczepili od samego początku.Byłam już przy szkole wahałam się aby wejść no ale nic nie zawale zajęć w końcu całe szczęście i tak nie jestem z nimi  w klasie.Wyciszyłam oczywiście telefon przed wejściem no i nic trzeba było.Już przy samym początku mnie złapali widocznie czekali na mnie.-co fajnie się tak wczoraj zachowałaś-opowiedział blondyn ja tylko przekręciłam oczami i poszłam dalej niestety nie dali mi spokoju aż do mojej szatni.Po prostu uczepili się.W ogóle w tej szkole nie miałam ani przyjaciół ani kolegów a czym bardziej znajomych.Zresztą Katy i Alex do końca nie ufałam.Przecież znam je drugi dzień.Jak najszybciej się przebrałam i poszłam na zajęcia.O gółem cały dzień w szkole był spoko poza tym,że oni mnie wnerwiali i skręciłam bym sobie kostkę.Nie mogłam się doczekać kiedy będzie już przerwa świąteczna bo chce od tego wszystkiego odpocząć i spotkać się z rodziną a szczególnie z mim bratem Mattem.

Miesiąc później (Bożę Narodzenie,Sylwester i powrót do Londynu.)

Już jest 22.12.13 właśnie jestem spakowana i jadę na lotnisko.W końcu za parę godzin będę w domu zostaje tam aż do 01.03.14. Mam nadzieje,że ten czas w gronie rodziny minę fajnie bez kłótni i zapomnę o tych stresach i nękaniu mnie już od dwóch miesięcy.Wiem,że źle robię po sama sobie na to pozwalam ale już nie wytrzymuje olewam całą sprawę,jestem załamana,wieczorami płaczę myśląc dlaczego mi to robią,mam myśli samobójcze.No nic nie mogę tego pokazać tutaj zresztą to mi i tak przeszkadza w nauce i życiu codziennym staram się skupić i zapomnieć o tym ale jakoś mi to nie wychodzi.Spędzony czas z rodziną minął wspalaniale oczywiście cienie rano i wieczorem miałam mini treningi aby nie stracić kondycji.Oczywiście po Wigilii trochę przytyłam i odpoczęłam fizycznie jak i psychicznie.W sylwestra oczywiście ja i Matt nie zostaliśmy w domu tylko zaliczyliśmy ostrą Imprezę,że oby dwoje nie umieliśmy się na nogach utrzymać.Po prostu ten czas był nie samowity jak za dawnych lat.No nic ale trzeba wracać do Londynu do smutku,cierpienia i problemów.Musze sobie jakoś z tym poradzić ale jak to jeszcze nie wiem.Zaczęłam do tych myśli powracać zaraz po tym jak pożegnałam się z rodziną i jechałam na lotnisko.Oczywiście w samolocie także mnie to dręczyło gdy wróciłam do domu,żuciłam walizką w kont siadłam na oknie i zaczęłam płakać

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hej i jak podobał wam się rozdział.
Może mógł być mało ciekawy no ale
trzeba to jakoś rozkręcić.No to pa
a i życzę wam dobrych ocen na koniec
tego semestru i następnego.To pp
pozdrawiam i czekam na komentarze. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz