08 kwietnia 2014

Chapter Twelve

Nareszcie podróż samolotem minęła spokojnie.Wlazłam do pierwszego jakiegoś hotelu aby się w nim zatrzymać.Miałem szczęście był to hotel jakiś pięciogwiazdkowy.Posługiwali się tam kilkoma językami także angielskim.Całe szczęście,że mogę zapłacić dopiero po skończeniu pobytu bo będę mogła wymienić pieniądze w kantorze.Dostałam kluczyk do pokoju 365.Wjechałam spokojnie na szóste piętro i szukałam przez 5 minut pokoju.Położyłam walizkę obok drzwi,włożyłam kluczyk i przekręciłam w prawo.Gdy otworzyłam drzwi ujżałam przepiękny pokój.Nie mogłam nacieszyć się widokiem.Złapałam szybko walizkę,zamknęłam drzwi i żuciłam się na łóżko.Było takie miękkie i przytulne.Rozpakowałam żeczy ale pieniądze trzymałam w walizce.Zeszłam na dół i wynajęłam szofera,który umie angielski.Pojedzie ze mną do kantorka wymienić pieniądze i chcę chodzić na jakieś lekcje języka polskiego.W końcu przyda mi się.No i jeszcze malutkie zakupy.Byłam w mieście o nazwie Warszawa.Bardzo piękne miasto choć nie zaprzeczę,że za granicą jest lepiej ale tutaj się też nie da narzekać.W sprawach nauki języka polskiego będę miała lekcje prywatne w jakiejś kawiarni lub u mnie w pokoju i to już od jutra.Jestem taka zadowolona.Oh wróciłam wieczorem do pokoju.Przynieśli mi kolacje no i poszłam w końcu spać byłam wykończona tym wszystkim.


*Następny Dzień*

Wstałam rano po prostu jak nowo narodzona.Jakbym dostała nowe życie.Takie fajne uczucie ale przerwał mi je telefon z recepcji.
-Dzień dobry ma pani o 10:00 wizytę z korepetytorem w kawiarni.Pani szofer zawiezie panią w to miejsce.
-Dziękuje dowidzenia-powiedziałam odkładając słuchawkę i szybko wstając z łóżka.Pobiegłam do szafki i wyciągłam byle co.Miałam 10 minut.Poszłam do łazienki i właśnie teraz się skapłam że rozumiałam sama se sobą bo to była nagrana wiadomość.Jaka ja jestem głupia ych.Zeszłam na dół o równej 10:00,a o tej godzinie miałam być już w kawiarni.Nic się nie stanie człek se trochę poczeka.
Po 15 minutach byłam już na miejsc.Mój korepetytor siedział w kącie podeszłam do niego i się przywitałam ( Oczywiście ta informacja jest dla czytelników.Piszę to po polsku ale ona nie zna polskiego i to jest tak jak by ten tekst był pisany po angielsku )
-Hi am Kolty Walker-tłumaczenie polskie- Cześć jestem Kolty Walker (czyt. Kolti Łolker )
-Soon soon this Kolty Walker which lived in the United-tłumaczenie- Zaraz zaraz ten Kolty Walker co mieszkał w Stanach
-Yes and what it-tłumaczenie- Tak a o co chodzi 
-Kolty You do not recognize me?-tłumaczenie-Kolty nie poznajesz mnie
-No-Nie
-It's me Hop-tłumaczenie-To ja hop
-Hop to you.i'm so happy-tłumaczenie-Hop to ty.Tak się cieszę-Powiedział i rzucił mi się na szyje
-Spokojnie przyszłam się tu pouczyć polskiego to co-powiedziałam
-No jasne dla ciebie moja droga wszystko-powiedział
-Dzięki ci wiedziałam,że mogę na ciebie liczyć-powiedziałam uśmiechając się
-A w ogóle gdzie ty się podziałaś i co tam u ciebie-spytał
-Wiesz wolałabym o tym na razie teraz nie mówić może pokażesz mi miasto-powiedziałam
-No jasne chodź-powiedział i wyszliśmy
Miał swoje własne auto więc pojechaliśmy zwiedzać.Dużo pokazał mi w warszawie ale o tym to już w następnym rozdziale :)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
No cześć wróciłam.Przepraszam,że tak późno
ale miałam za dużo na głowie.Mam nadzieję,że
taki krótki rozdział wam na razie wystarczy i
bardzo przepraszam,że tak późno.No to na tyle.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz